czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 4

Justin's POV
-Justin? –mówiła trochę spokojniejszym głosem. –To ty?! Ty wysyłałeś do mnie sms’y?
-Ta. W czym problem? –mówiłem nie spuszczając z niej wzroku.
-Po co miałam tutaj przyjść? –w odpowiedzi na tamto pytanie dostałem kolejne. –Czego chcesz?
-Chciałem cię przeprosić za tą sprawę w szatni. –mówiłem nie przerywając ani na chwilę –Zachowałem się jak dupek.
-Ta ,i to jak kompletny dupek. –zaśmiała się. Pierwszy raz usłyszałem jej śmiech. Był uroczy. –Coś jeszcze?
Chyba już nic nie powiedziałem. Zauważyłem na zegarku godzinę 21:32 . Było kurewsko ciemno.
-Tak. Wejdź odwiozę cię do domu. –mówiłem ,widząc jak powiększają jej się oczy.
-Co? –słyszałem zdenerwowanie w jej głosie. –Nie dziękuję. Lepiej pójdę pieszo. Ty tylko 6 km.
-Daj spokój Audrey. Dobrze wiesz ,że nie pozwolę ci iść w tak ciemną noc samej. Jeszcze ktoś mógłby cię napaść.
-Na przykład ty. –zaśmiała się. Nie odwzajemniłem tego gestu.
-Co? –nie wiedziałem o co jej chodzi.
-Oh. Już nic. To co? Jedziemy?
-Uh. Jasne. Wsiadaj. –otworzyłem jej drzwi po czy usiadłem na swoim miejscu odpalając silnik. Była dosyć spokojna jak na kogoś kto wsiadł do auta kogoś kto przyciskał ją do ściany w opuszczonej szatni. W sumie podobało mi się to ,ponieważ nie chciałem aby się mnie bała. Jechaliśmy tak około dwudziestu minut. Audrey kierowała mnie gdzie mam jechać chociaż dobrze wiedziałem gdzie mieszka po tym jak wysłałem jej tego sms’a ,że świetnie wygląda w bieliźnie. Ta ,wyglądała seksownie. Naprawdę.
-Teraz skręcasz w lewo ,potem w prawo i jesteśmy –mówiła do mnie.
-Tak ,wiem gdzie mieszkasz. –odparłem
-Skąd? –powiedziała zdziwiona
-No przecież pisałem do ciebie sms’y jak seksownie wyglądasz ,pamiętasz? –uśmiechnąłem się łobuzersko
-Ah ,no tak. A skąd wziąłeś mój numer?
-Mam swoje źródła. –łobuzerski uśmiech nie schodził mi z twarzy
-Okej. Umm. Justin? –mówiła do mnie Audrey
-Tak? –odparłem –o co chodzi?
-Dlaczego nie mogłam iść do domu na pieszo?
-Nie pozwoliłbym żebyś szła do domu sama w tak ciemną noc.
-Dlaczego? –pytała zdziwiona . Nie dziwiłem się ja sam byłbym zdziwiony.
-Jeszcze chyba nie wiesz jacy ludzie chodzą po tym mieście.
-Jacy? –zapytała z pełnym uśmiechem na twarzy
-Hmm. Na przykład gangi. –mówiłem –Typu Blood
-Ah ,tak ,oni. –mówiła bez przekonania –Nie boję się ich. –powiedziała to tak jakby nigdy wcześniej o nich nie słyszała. Nie chciałem zaczynać tego tematu ,bo mogłaby powstać z tego niezła szopka. Jechaliśmy tak jeszcze około dwie minuty ,po czym zatrzymałem się przed jej domem ,wysiadając z samochodu i otwierając jej drzwi. Patrzyła na mnie wzrokiem typu: Co to kurwa miało być?!
-Sama bym sobie otworzyła. –nie wierzyłem jej ,tylko czekała abym otworzył jej drzwi.
-Jasne ,jasne. –odparłem z uśmiechem na twarzy. –Ale ja wolałem to zrobić.
Podziękowała mi ,wzięła swoją torbę i weszła do domu nawet na mnie nie patrząc. Wsiadłem do auta i odjechałem.
Audrey’s POV
Justin otworzył mi drzwi. Byłam zaskoczona ,ponieważ sama otworzyłabym drzwi. Mam ręce! Uhh. Popatrzyłam na niego wzrokiem: Co to kurwa miało być?! Następnie wyszłam z samochodu i nawet na niego nie patrząc weszłam do domu. Zobaczyłam jak moja mama ogląda swój beznadziejny serial. Nawet nie wiedziałam jak się nazywa. Przywitałam się z nią jak na grzeczną córeczkę przystaje i pobiegłam w górę schodów po czym weszłam do swojego pokoju. Rzuciłam torbę na łóżko ,zdjęłam buty i spojrzałam na zegarek stojący na mojej szafce nocnej. Wskazywał 19:30. Włączyłam MTV ,leciała piosenka ,,Mirrors” Justina Timberlake’a. Kochałam ją. To była moja ulubiona piosenka! Zaczęłam tańczyć jak opętana ,skacząc po całym pokoju ,kiedy usłyszałam dźwięk kamienia wlatującego przez otwarty balkon. Zatrzymał się na podłodze obok mojego łóżka. Widniała na nim niewielka kartka. Podniosłam i przeczytałam ją.
,,Świetnie się ruszasz. Wyglądasz naprawdę seksownie. –Jay.’’
Justin! Krzyknęłam w myślach i mentalnie uderzyłam go w twarz. Był skurwielem podglądając mnie w moim własnym domu! Czy ten chłopak nie ma życia?! Weszłam na balkon i zobaczyłam Justina stojącego obok swojego Ferrari. Po cichu na niego krzyknęłam.
-Justin! Co ty tu robisz o tej porze?! Jest ciemno ,a ty mnie podglądasz! –krzyknęłam na niego tak ,aby moja mama nie usłyszała.
-No co? Wyglądałaś bardzo śmieszne i seksownie! –odkrzyknął do mnie trochę głośniej ,ale na tyle głośno by moja mama go usłyszała.
-Nie krzycz tak głośno idioto! –byłam trochę zdenerwowana ale było we mnie trochę zachwytu ,że cały czas nazywał mnie seksowną. –Co ty sobie myślisz?!
-Myślę ,że chciałbym żebyś wpuściła mnie do środka. –uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Naprawdę nigdy mu się to nie znudzi. –To co? Zgadzasz się? –I znowu ten uśmiech. Nienawidzę go.
-Po co? Dlaczego miałabym wpuścić cię do swojego domu? –posłałam mu taki sam uśmiech jak on mnie przez cały czas. Chyba mu się to spodobało. Kurwa! Nie chodziło mi o taki efekt.
-Ponieważ cię o to proszę. –zrobił oczka szczeniaka. Było w nim coś przez co nie mogłam mu odmówić. 
-Właź! Wdrap się po rynnie czy co tam chcesz ,tylko wejdź przez balkon! –zanim się obejrzałam Justin był już na balkonie. Zamknęłam drzwi od pokoju by moja mama nie weszła i nie mogła zobaczyć ,że Justin u mnie jest. Zobaczyłam wielkie przecięcie na jego prawej ręce. Było ogromne! Przechodziło przez prawie całą rękę. Wzdrygnęłam się.


-Justin co ci się stało?! –krzyknę ale tak żeby moja mama mnie nie usłyszała. –Co to jest?!

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że tak długo nie dodawałam rozdziałów ale miałam problemy z netem..

1 komentarz: