niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 5

-Justin co ci się stało?! –krzyknę ale tak żeby moja mama mnie nie usłyszała. –Co to jest?!
-To nic. –zasłonił rękę swoją dłonią. To nie mogło być nic. Było ogromne i nie dało się tego nie zauważyć! –Nie ma się czym martwic. –uśmiechnął się krzywo. To go bolało. Czułam to.
-Justin to nie jest nic! –krzyknęłam. –Widzę! Chodź ,opatrzę ci to.
-Nie. –mówił niepewnym głosem –Nie trzeba.
-Justin! –cały czas krzyczałam –Masz za mną pójść!
-Okej ,tylko nie gryź! –sprzeczał się ze mną.
Ten chłopak jest niemożliwy. Serio. Jest w nim coś magicznego. Niby był skurwielem ale po jego oczach można było poznać ,że był opiekuńczy. Chyba ,że się myliłam.
Wzięłam z łazienki apteczkę i wyjęłam z niej wodę utlenioną.  Położyłam rękę Justina na umywalce i lekko polałam jego rękę . W ogóle się nie przejmował i wyglądał jakby w ogóle nie czuł bólu.
-Wszystko okej? –mówiłam. Nie mogłam patrzeć na jego ranę . –boli cię?
-Yeah ,wszystko okej. –odparł –Nic mnie nie boli.
-Okej. Skończyłam. –chciałam już owijać jego rękę bandażem ale się ode mnie odsunął. –Co jest? Daj ,owinę ci bandażem.
-Nie. Nie chcę bandaża. –odchrząknął –Nie ma takiej potrzeby. I tak zrobiłaś już wystarczająco dużo.
-Oh. Okej ,jak chcesz. –powiedziałam lekko zdenerwowana –Twój wybór. A teraz wyjdź z łazienki.
Przerwała nam moja mama krzycząc.
-Audrey! Co ty do cholery jeszcze robisz o tej porze na nogach?! Jest 23:40 !
O kurwa. Wygoniłam Justina a on szybko zbiegł z balkonu i odjechał swoim Ferrari.
-Uhm.. Mamo.. Przepraszam ,nie martw się! –odkrzyknęłam mojej kochanej mamusi. Taa ,bardzo kochanej. Nie odpowiedziała mi. Szybko zgarnęłam piżamę z komody ,weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Zmyłam makijaż ,obejrzałam się w lustrze i już byłam gotowa żeby iść spać kiedy mój telefon zawibrował.
Od: Nieznany
,,Idź spać. Musisz być wypoczęta na jutro. xx ‘’
Co to kurwa ma być?! To jakiś żart?! Kto wysyła do mnie sms’y i skąd wie ,że jeszcze nie spię?! Postanowiłam odpisać.
Do: Nieznany
,,Kim jesteś ? I co będzie jutro ?! ‘’
Po niecałej minucie dostałam odpowiedź.
Od: Nieznany
,,Nie denerwuj się i naprawdę idź już spać. Dobranoc. xx ‘’
Nie odpisałam. Byłam zbyt zdenerwowana. Przypomniałam sobie moją rozmowę z Justinem i to jak zapytał mnie czy sms doszedł. Czy to on? Dlaczego mnie śledził ,i dlaczego miałabym wyspać się na jutro? Czego on ode mnie chce? Te wszystkie pytania krążyły w mojej głowie ale na żadne nie znałam odpowiedzi. Byłam zbyt zmęczona bo o tym Myślec wiec postanowiłam pójść spać. Na zegarku była godzina 00:58 . Nie do wiary, że ten czas tak szybko leci. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i już po kilku minutach zasnęłam.
                                                                           ~~*~~
Obudziłam się o 7:10 za sprawą mojego budzika. Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do komody by wziąć ubrania. Postanowiłam ubrać miętową bluzkę na ramiączkach ,różowo-fioletowe szorty ,miętowe Supry i moją fioletową torebkę. Poszłam do łazienki i usiadłam przy toaletce. Włosy uczesałam i upięłam w wysokiego koka. Pomalowałam oczy czarnym tuszem do rzęs i Eye-linerem. Na usta nałożyłam błyszczyk ,a na ręce kilka bransoletek. Byłam gotowa. Spojrzałam w lustro i wyglądałam całkiem dobrze. Wyszłam z łazienki ,pożegnałam się z mamą i na chodniku czekałam na Peyton. W pewnej chwili dostałam sms’a ,od Peyton.
Od : Peyton
,,Przepraszam ale dzisiaj po ciebie nie przyjadę ,coś mi wypadło i nie idę do szkoły. Przepraszam. xx ‘’
Momentalnie odpisałam. No co powiedzieć? Byłam trochę zawiedziona ale mówi się trudno.
Do : Peyton
,,Nie ma sprawy. Nic się nie stało kochana. xx ‘’
Do szkoły miałam dobre dziesięć minut. Musiałam iść na pieszo. Gdy tak szłam ,zobaczyłam w oddali dobrze znane mi już białe Ferrari zwalniające przy mnie. Stanęłam na chodniku.
Podwieźć gdzieś? –zapytał Justin z uśmiechem na twarzy.
-Nie dzięki. –odparłam ze zmieszaną miną na twarzy. Z jednej strony chciałam z nim pojechać ,bo byłam zbyt leniwa żeby iść na nogach a z drugiej strony moja podświadomość krzyczała do mnie żebym z nim nie jechała. Nagle coś wyrwało mnie z zamyśleń.
-Halo. Ziemia do Audrey. –słyszałam cichy chichot Justina. –Wsiadasz czy nie? –Dalej się ze mnie śmiał. Coś dziwnego się ze mną stało ,ponieważ też zaczęłam się śmiać. Nie posłuchałam mojej podświadomości i wsiadłam do samochodu Justina. Otworzyłam i drzwi i usiadłam na najwygodniejszym fotelu w moim życiu. Jego samochód był niesamowity. Od zawsze marzyłam żeby mieć Ferrari chociaż wiem ,że i tak nigdy na nie, nie zarobię. A jeśli chodzi o kasę byłam ciekawa skąd on ma na to wszystko pieniądze. W ciągu ostatnich kilku dni prawie ciągle myślałam. Mój mózg nie miał ani chwili odpoczynku. W mojej podświadomości krążył tematy takie jak Justin.. Tak głównym tematem był Justin. Nawet się nie zorientowałam a on już odpalił silnik. Patrzyłam się prosto w jego miodowo-brązowe oczy i powoli się w nich zatapiałam. Co ty gadasz?! Audrey ogarnij się! Dopiero co kilka dni temu złapał mnie za tyłek. Ughh! Powoli zaczęłam siebie nienawidzić. Dlaczego myślałam dobrze o kimś kto naruszał moją prywatność? Nim się obejrzałam byliśmy już na parkingu szkoły. Cała podróż zleciała w milczeniu. Mój łokieć był oparty na jego szybie. Prawie wypadłam z samochodu gdy drzwi z mojej strony się otworzyły.
-Whoa. Tak bardzo podoba ci się w moim samochodzie ,że nie chcesz z niego wysiąść? –uśmiechnął się łobuzersko. Chyba nigdy z tym nie skończy. Ale w sumie zaczęłam się już do tego przyzwyczajać.
Ha-Ha! Bardzo śmieszne! –odparłam po czym usłyszałam chichot Justina. –Można wiedzieć z czego się śmiejesz? –spytałam zmieszana jego zachowaniem.
-Z ciebie. –znowu się zaśmiał. –Jesteś taka słodka gdy się wkurzasz. –mrugnął do mnie oczkiem.

Justin’s POV :
Ha-Ha! Bardzo śmieszne! –usłyszałem głos Audrey. Była lekko zdenerwowana. –Można wiedzieć z czego się śmiejesz? –zapytała mnie wyraźnie zmieszana moim zachowaniem.
Z ciebie. –odparłem i znowu się zaśmiałem. –Jesteś taka słodka gdy się wkurzasz. –mrugnąłem do niej. Wyraźnie zmieszało ją to jeszcze bardziej. Lubiłem ją denerwować moim łobuzerskim uśmiechem.
Podałem jej rękę po czym ona chwyciła ją i powoli wysiadła z auta. Przez ten czas mogłem podziwach jej całe ciało. Chciałbym ją mieć w łóżku tu i teraz.
-Uu. Bieber! Nowa laska? Zaliczyłeś ją już? –usłyszałem szydzenie ze mnie z mojej lewej strony. Nie odpowiedziałem na to ,ponieważ nie chciałem nie robić nic tej osobie która to powiedziała. Wolałem zachować spokój w towarzystwie Audrey. Nie chciałem aby dowiedziała się co robię. Szliśmy tak w stronę drzwi frontowych szkoły i przez cały czas słyszałem szepty po różnych stronach mojego ciała. Popatrzyłem na Audrey. Szła ze spuszczoną głową wyraźnie zawstydzona zachowaniem wszystkich dookoła. Wreszcie weszliśmy do szkoły.
-To może ja już pójdę? –usłyszałem głos Audrey. –Proszę. –mówiła tak jakby zaraz miała się rozpłakać.
Audrey’s POV:
To może ja już Pójdę? –powiedziałam ale nie spojrzałam na Justina. Cały czas szłam ze spuszczoną głową zmieszana zachowaniem wszystkich dookoła. –Proszę. –mówiłam tak jakbym miała się rozpłakać. Tak. Miałam na to ochotę. Byłam niezadowolona z tego ,że wszyscy ludzie mówią o tym Czu Justin już mnie zaliczył. Nie ,nie zaliczył i mam nadzieję ,że to się nigdy nie stanie! Ubieram się normalnie więc nie wiem jak ludzie mogą porównywać mnie do dziwki. Byli niemożliwi.
-Jasne. Jeśli chcesz. –odparł troskliwym głosem. –Widzimy się później? –usłyszałam go. Widzimy się później?! Czy on na serio był niepoważny? Nie słyszał tych wszystkich drwin w naszą stronę? Nie chcę być uważana za dziwkę pokazując się z Bieberem. Nie chciałam być chamska więc odpowiedziałam mu –Jasne. Spotkamy się po szkole obok opuszczonych szatni. Okej?
-Jasne ,że tak. –uśmiechnął się łobuzersko. Znowu to zrobił. Ughh! Nienawidzę go! ‘Audrey nie okłamuj samej siebie kochasz go!’ Moja podświadomość krzyczała do mnie w kółko to samo zdanie ,a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Nie ,nie kocham go! Nie mogę. Nie mogę zakochać się w kimś kto miał w łóżku już prawie wszystkie laski? Nie tylko ze szkoły ,ale obawiam się ,że z całego miasta. Był kobieciarzem ale w jego oczach widać było opiekuńczość i miłość. Co ja gadam?! Audrey ,nie zachowuj się jak pięciolatka i nie fantazjuj o chłopaku którego nienawidzisz! Zanim się zorientowałam stałam już obok szafki. Miałam w niej wielkie lustro w którym zawsze się przeglądałam. Wzięłam potrzebne mi książki i dalej myśląc ruszyłam w stronę klasy. Byłam tak zamyślona ,że nawet nie spostrzegłam ,że na kogoś wpadłam. O nie. Tylko tego brakowało.
-Uważaj jak chodzisz dziwko! –usłyszałam dobrze mi znany głos Drake’a –Oh. To ty Audrey? Jednak nie jesteś dziwką.
-Zjeżdżaj mi z drogi kutasie! –krzyknęłam na niego z zamiarem pójścia dalej ale on złapał mnie za bark i przyciągnął do siebie. –Czego kurwa chcesz?! –wrzasnęłam.
-Oh. To chyba ty na mnie wpadłaś więc nie mów do mnie ,,kutasie” ! –ścisnął moje ramię tak mocno ,że aż pisnęłam. –A teraz zjeżdżaj! –krzyknął mi prawie do ucha. Skurwiel. Wyrwałam się z jego uścisku i po cichu powiedziałam ,,kutas” tak aby mnie nie usłyszał. Jak ja mogłam z nim kurwa chodzić?! Co za typ! Weszłam do klasy i usiadłam na miejsce.

                                                                               ~~*~~

Hej mamo! –krzyknęłam ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Wystraszyłam się ,ponieważ zawsze jak wracałam ze szkoły mama była w domu. –Halo? Mamo!
Weszłam do kuchni i zobaczyłam kawałek papierka leżącego na stole. Wzięłam go do ręki i zaczęłam czytać. „Wracam dzisiaj później ,ponieważ coś mi wypadło. Baw się dobrze. Kocham cię” Wyrzuciłam papierek do kosza i poszłam na górę się przebrać. Kiedy wbiegłam do swojego pokoju usłyszałam dźwięk silnika. Czyżby moja mama przyjechała? Wybiegłam na balkon i zobaczyłam bardzo dobrze znane mi Ferrari Justina.


-Yo Audrey! –krzyknął w moją stronę –Mieliśmy się spotkać obok opuszczonej szatni. Pamiętasz? –Cholera. Zapomniałam o tym. –Czekałem na ciebie.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że nie dodawałam rozdziałów ale byłam u cioci a ona nie miała internetu. Następnego rozdziału możecie się spodziewać po 10 lipca bo dopiero wtedy przyjedzie autorka

1 komentarz: