niedziela, 13 października 2013

Rozdział 8

-Dlaczego przepraszasz? Nie podobało ci się? –Nie sądziłam, że usłyszę takie pytanie. Zdziwiłam się, ale przytulając się do torsu Jusa powiedziałam: -Nie, skądże. Było idealnie. –uśmiechnęłam się, chowając głowę jeszcze głębiej. -Serio? Czyli od teraz jesteśmy razem? –W oczach Justina widziałam wiele nadziei. -Chyba nie tak pyta się dziewczynę o chodzenie? –zapytałam, lekko się śmiejąc. Justin wstał z łóżka, uklęknął obok, złapał mnie za rękę i zaczął: -Czy ty Audrey Hudson chcesz być moją dziewczyną? –Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Opadłam na łóżko, a zaraz za mną Justin, zaczął mnie łaskotać, wiedząc, że tego nienawidzę. –Zgadzasz się czy nie? –usiadł na mnie okrakiem, czekając na odpowiedź. -Zgadzam się. –uśmiechnęłam się, ale zanim zdążyłam się obejrzec, usta Justina znalazły się na moich. Kto by pomyślał? Justin Bieber, szkolny przystojniak jest z Audrey Hudson która go nienawidziła? To jakaś paranoja. Ale teraz, jest idealnie. Wtuliłam się w tors Justina i nie wiedząc kiedy zasnęłam. Obudziłam się około czterech godzin później. Sama, bez Jaya. Zbiegłam na dół gdzie on czekał już ze śniadaniem. -Głodna? –zapytał i uśmiechnął się. –Mam nadzieję, że lubisz tosty. -Yumm. Kocham. –podbiegłam do niego i przytuliłam od tyłu, tak, że tost wypadł mu z talerza prosto na podłogę. –Ups. -Teraz nie będzie śniadania. –Dodał z udawanym oburzeniem. –Nie zjemy tostów. -Nie szkodzi. –uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. –Zjemy na mieście? -Jasne, jeśli tylko chcesz. –uśmiechnął się, po czym wziął z szafki dwie szklanki, sok z lodówki i postawił na stole. Wzięłam jedną szklankę a Justin drugą. –Powiedz, na co masz ochotę? –zapytał dopijając swój sok, a następnie wrzucając szklankę do zmywarki. Moją również wziął. Jest kochany. –Może kawa ze Starbucks’a? Mają najlepsze w mieście. –Oblizał usta. To wyglądało.. seksownie. -Jasne. Kawa: zawsze. –uśmiechnęłam się, a Justin podszedł do mnie i pocałował w policzek. -Idź się przebrać, a ja czekam w samochodzie. –cały czas się uśmiechając, popchnął mnie w stronę schodów. Wbiegłam na górę i tak szybko jak tylko się da ubrałam jeansy, niebieską bluzkę na ramiączkach, sweterek i pobiegłam do łazienki poprawić makijaż. Włosy spięłam w koka, zbiegłam na dół, zamknęłam dom i wsiadłam do auta. -Wiesz, że kocham twoje auto? –uśmiechnęłam się, a Justin razem ze mną. –Jest świetne, tak jak ty. -Wiem to kochanie. –łobuzersko się uśmiechnął, przyciągając mnie do siebie, a następnie całując. Jego usta są tak miękkie, że mogłabym nie przestawać. Justin odpalił samochód i ruszyliśmy do Starbucks’a. Jechaliśmy około dziesięciu minut, ponieważ Justin dodawał gazu. Kiedy dojechaliśmy, zaparkował samochód na parkingu i otworzył mi drzwi. Podziękowałam i ruszyliśmy w stronę kawiarni. Weszliśmy do środka. Justin poszedł zamówić dwie mrożone kawy, a ja zajęłam nam miejsce. W końcu Justin przyszedł z naszym zamówieniem i usiadł obok mnie. -Hmm.. Justin.. Czy to nie dziwne, że nie mam twojego numeru? –Tak, w sumie to trochę dziwne. Chociaż jesteśmy ze sobą dopiero jeden dzień, to wydaje mi się to dziwne. -Jasne, daj telefon. Dam ci swój numer. –Podałam Justinowi telefon, ten wpisał swój numer i oddał mi telefon z powrotem. –Zapisałeś się jako: Justin? Lepiej byłoby.. Jay . Nie sądzisz? -Jasne, cokolwiek zechcesz kochanie. –Ponownie łobuzersko się uśmiechnął. Kiedyś mnie to denerwowało, ale teraz jest seksowne. –Słuchaj.. Co ty na to żebym zabrał cię w magiczne miejsce, kiedy skończymy śniadanie? Proszę.. To będzie niespodzianka. -Nienawidzę niespodzianek. –wydęłam usta w niezadowoleniu, choć tak naprawdę chciałam zobaczyć co Justin dla mnie przygotował. –Ale niech będzie. -Obiecuję, że ci się spodoba. –uśmiechnął się dokańczając swoją kawę. Ja również już wypiłam. Wzięłam nasze szklanki i odniosłam na blat. Gdy wróciłam, splotłam swoje ręce z rękami Jusa. Dostałam od niego soczystego buziaka i wyszliśmy z kawiarni. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w nieznaną mi trasę. Po około dwudziestu minutach byliśmy na obrzeżach miasta. Justin otworzył mi drzwi jak zawsze i zaprowadził w magiczne miejsce.. Byłam zdziwiona. -Ale to jest.. To jest..

********************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************

Przepraszam że tak długo nie było rozdziału ale autorce nie chciało się tego pisać bo mówi że to jest beznadziejne. Rozdziały następny powinien być we wtorek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz