Krzyknęłam. To człowiek. Jakiś człowiek stał na moim balkonie! Moja mina zrzedła gdy wskazał na mnie palcem, pokazał gest przecięcia szyi nożem który trzymał w ręce, puścił mi oczko i już go nie było. Wystraszyłam się. Ponownie zadzwoniłam do Justina ponownie nie odbiera. Gdzie jest kiedy najbardziej go potrzebuję?! Zbiegłam szybko na dół, zamknęłam na klucz drzwi frontowe, oraz drzwi balkonowe. Następnie zasłoniłam balkon i sprawdziłam godzinę. 21:30. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Tony moich łez wylewały się właśnie na moją poduszkę. Moje dotychczasowe rozmyślenia na temat tego popieprzonego dnia dobiegły końca, kiedy niespodziewanie zasnęłam.
~~*~~
Obudziłam się cała mokra na twarzy. Zapewne wyglądam jak zdesperowana idiotka. Nieważne. Podeszłam do lustra i moje obawy się sprawdziły. Tusz sięgał do połowy mojej szyi. Szminka rozlewała się po bokach. Krótko mówiąc wyglądałam jak klaun. Godzina na zegarze ściennym wskazywała 7:45. Nieźle. Postanowiłam ubrać dzisiaj opadającą, niebieską bluzkę na ramiączkach, jeansowe szorty i czarne koturny. Weszłam do łazienki, tam przebrałam się i nałożyłam akcesoria. Między innymi złotą bransoletkę od mamy oraz srebrną od taty. Włosy uczesałam i zostawiłam, by opadały na ramiona. Przejrzałam się w lustrze i wyszłam. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Dzisiaj wypadło na kanapkę z nutellą oraz herbatę. Z przyzwyczajenia sięgnęłam do kieszeni po telefon. Żadnych smsów, nieodebranych, nic. Justin gdzie jesteś? Byłam zażenowana. Zadzwoniłam do Peyton i zaprosiłam ją na film.
Justin’s POV:
7:45. Wziąłem szybki prysznic cały czas myśląc o Audrey. Dzwoniła do mnie milion razy a ja nie odebrałem. Jestem wkurwiony. Skoro Audrey woli tamtego kolesia to niech z nim będzie. Mam to w dupie. Ona go nie woli, a ty po prostu jesteś pieprzonym dupkiem. Głos w mojej głowie w kółko powtarzał jedno zdanie. Czułem jakby miliony głosów wirowały w moim umyśle. Czułem się jak gówno. Wyszedłem spod prysznica, wycierając całe ciało ręcznikiem a następnie ubierając się. Postawiłem grzywkę na żel i wyszedłem z łazienki. Zszedłem po schodach do kuchni. W salonie spotkałem Chaza.
-Siema Chaz.
-Cśś.. âChaz kazał mi się zamknąć. Oglądał telewizję. Spojrzałem na ekran nie wiedząc o co chodzi. Leciały wiadomości. Stanąłem przy kanapie i słuchałem tego co ma do powiedzenia Rose Night.
Wczoraj wieczorem dziewczyna znana jako Lola Blake została znaleziona martwa na opuszczonym moście. Dziewczyna miała na szyi linę, a w ręce trzymała karteczkę zawierającą następujący tekst. âW tym miejscu na ekranie pojawiła się karteczka zawierająca tekst napisany dziwnymi literami. -â’Droga mAmo i tato. Kocham i całUję. Postanowiłam skończyć ze swoim życiem ,bo uważam, że jest Do dupy. Już raz Próbowałam to zRobić, ale niE wYszło. Jeszcze raz, kocham i mam nadzieję, że nie będziecie tęsknić.’’ Jeżeli dowiemy się czegoś jeszcze damy znać.
-Straszne. âChaz mruknął. âCodziennie umierają miliony ludzi, a oni zainteresowali się jakąś Lolą. Pff.
W mojej głowie rozbłysło światełko. âChaz przewiń na kawałek z kartką.
-Po co?
-Powiedziałem przewiń kurwa!
-Dobra, dobra, tylko nie gryź. Chaz przewinął na kawałek z kartką a ja zapisałem wiadomość na kartce i wykluczyłem wszystkie duże litery. AUDREY. Ten popierdolony dupek nie da jej spokoju.
-Kurwa! On jest popierdolony, znajdę go i zajebię.
-Co jest bro?
Nie odpowiedziałem tylko wybiegłem z domu. Wybrałem numer Audrey i zadzwoniłem. Odebrała po 3 sygnałach.
-Halo? płakała.
-Audrey? Czemu płaczesz?
-Justin?! Dlaczego nie oddzwoniłeś?! Nie chcę z tobą rozmawiać!
-Ale Aud… -rozłączyła się. Pojadę do niej. Wyszedłem szybko z domu, po drodze chwytając jeszcze szybkie „gdzie lecisz?” Chaza. Wsiadłem szybko do samochodu i wyjechałem na ulicę w stronę domu Audrey. Byłem na miejscy kilka minut później. Wysiadłem z auta i mocno zapukałem w jej drzwi. Otworzyła mi, była zdziwiona i zapłakana. Podszedłem do niej i przytuliłem ją. Na początku próbowała się wyrwać, ale w końcu się poddała i również mnie przytuliła.
-Dlaczego nie zadzwoniłeś?! mówiła przez łzy. Jej głos był ledwie słyszalny.
-Ćśś.. Nie płacz kochanie. Byłem głupi. łkała mi w ramię. Nie płacz. Nienawidzę patrzeć jak płaczesz. podniosłem jaj podbródek i pocałowałem ją. Jej usta drgały, ale były miękkie jak zwykle. Podniosłem ją i zaciągnąłem na kanapę nie przestając całować jej. Przeniosłem się na jej szyję a ona cicho jęknęła, trafiłem w jej czuły punkt. Właśnie miała zacząć się ta romantyczna chwila, kiedy mój telefon zawibrował. Kurwa!
-Czego?!
-Justin? Tutaj Scooter.
-Ah to ty.. Przepraszam myślałem.. Nieważne, słucham?
-Dzisiaj wyjaśnię Ci wszystkie szczegóły dotyczące twojego nowego życia. Podaj mi swój adres, wpadnę o 8:00. podałem Scooterowi adres, a następnie rozłączyłem się.
-Kto to?
-Scooter. Wpadnie do mnie o 8:00, ma sprawę. spojrzałem na zegarek który wskazywał 12:45. Mam jeszcze czas.
-Um.. Justin pojedziesz ze mną na zakupy?
-Jasne, chodź. âwziąłem ją za rękę i sprowadziłem po schodach, następnie otwierając drzwi i wsiadając do auta. Odpaliłem samochód ruszając w stronę najlepszego centrum handlowego w mieście. Jadąc usłyszałem pytanie którego wolałbym uniknąć.
- Justin, dlaczego zdenerwowałeś się gdy powiedziałam ci, że przytuliłam dawnego przyjaciela?
-Wiesz, z natury jestem strasznie wybuchowy, to dlatego. Przepraszam.
-Co cię tak denerwuje? âkiedyś będę w końcu musiał powiedzieć Audrey o swojej przeszłości, ale nie teraz, nie dzisiaj.
-Wiesz.. Po prostu zdenerwowałem się tym, że nie znam tego chłopaka, tylko tyle.
-Jasne, a odbiegając od tematu widziałeś wiadomości? Zmarła Lola Blake. Mimo, że nie znałam tej dziewczyny to szkoda mi jej. Wtedy przypomniałem sobie o wiadomości na ekranie. Audrey jest wystarczająco przybita bym jeszcze ją dołował. Nie pokażę jej kartki. Mam tylko nadzieję, że dawny Justin nie będzie musiał wrócić, bo wtedy będzie po wszystkim.
-Tak, mi też szkoda dziewczyny, ale takie przypadki się zdarzają. Nie myśl o tym. dojechaliśmy do centrum kilkanaście minut później. Audrey wyskoczyła z samochodu i pociągnęła mnie za sobą. Szybkim ruchem zamknąłem samochód i pobiegłem za nią. Audrey skierowała się do Top Shopu. Szybkimi ruchami przerzucała ubrania z jednej strony na drugą. Obecnie szukała podkoszulka na ramiączkach. Ukradkiem zajrzałem na jeden z regałów i zobaczyłem seksowne szorty. Wyobraziłem sobie w nich Audrey- gorąca. Zobaczyłem, że skierowała się do przymierzalni więc ruszyłem za nią. Stanąłem pod drzwiami jej przymierzalni, a niczego nieświadoma Audrey przymierzała właśnie szorty. Zajrzałem do przymierzalni i powiedziałem:
-Jesteś gorąca, wiesz?
-Justin, wyjdź stąd!
-Wiesz jak cholernie cię teraz pragnę? wtargnąłem do przymierzalni i objąłem ją w talii całując w usta. Chwilę się opierała, ale potem odpuściła i odwzajemniła pocałunek.
-Więc jestem gorąca, tak? Audrey odparła z cynicznym uśmieszkiem odrywając się od pocałunku. Naprawdę jej teraz pragnąłem, więc kiedy przejechała ręką po moim koledze moje hormony zaczęły wariować z zadowolenia, słysząc to Audrey przerwała i spytała:
-I jak wyglądam?
-Potrafisz być zimną suką wiesz? âmrugnąłem do niej a ona się zaśmiała.
-Owszem.
-Znalazłem coś w czym wyglądałabyś jeszcze goręcej. âpokazałem jej szorty które miałem w ręku. Wzięła je ode mnie i przyjrzała się im z uwagą. Następnie podniosła brew i spytała:
-Chcesz zrobić ze mnie dziwkę?
-Po prostu pomyślałem, że będziesz wyglądać w tym gorąco.
-Skurwiel.
-Też cię kocham. puściłem do niej oczko, na co ona przewróciła oczami. Audrey wyszła z przebieralni z wieloma ubraniami. Podchodząc do kasy zabrałem jej ubrania i położyłem na ladę by je skasowano.
-Co ty robisz do cholery?
-Kupuję ci ubrania, to takie dziwne?
-Justin nie musisz.
-Ale chcę, mam pieniądze.
-Dziękuję. Audrey pocałowała mnie w policzek. Kiedy kasjerka skasowała ubrania wyszliśmy, a Audrey skierowała się do kolejnego sklepu.
~~*~~
Audrey’s POV.
15:20. Justin odwiózł mnie do domu i odjechał tłumacząc, że „musi coś zrobić.” Nie miałam ochoty wtrącać się w to co robi, więc odpuściłam i wróciłam do domu. Zupełnie zapomniałam o dzisiejszym wypadzie do restauracji, więc szybko zadzwoniłam do Peyton i odwołałam babski wieczór. Wszystkie ubrania wypakowałam i włożyłam do szafy następnie ją zamykając. To nie randka więc ubiorę się normalnie a zarazem elegancko. Ubiorę śliczny sweterek z kołnierzem, moje ulubione jeansy i buty na koturnie. Wchodząc do łazienki dostałam smsa.
Od: Damien
’Gotowa na wyjście? ;)’’
Do Damien
’Właśnie się szykuję, a jak z tobą?’’
Od: Damien
’Już gotowy, kiedy się uszykujesz zadzwoń, przyjadę po ciebie’’
Do: Damien
Jasne, do zobaczenia’’
Postanowiłam nie mówić Justinowi o wyjściu z Damienem, bo pewnie by się wkurzył a ja nie mam zamiaru go denerwować. Miałam jeszcze trochę czasu więc weszłam na Twittera Justina. Nic nowego, same tweety od napalonych kilkunastoletnich faneczek. Odłożyłam laptopa i zaczęłam się szykować. Nałożyłam wybrane wcześniej ubrania i zabrałam się za robienie makijażu. Lekko różowy błyszczyk, eyeliner, tusz do rzęs, puder, róż i makijaż miałam z głowy. Następnie nałożyłam bransoletkę od mamy, taty oraz Melody. Na samą myśl o mojej kuzynce moje łzy próbowały wydostać się z oczu. Prawie nigdy nie nosiłam tej bransoletki, ponieważ zawsze przypominała mi się chwila w której mi ją podarowała. Fala wspomnień właśnie mnie uderzyła.
-Audrey wszystko będzie w porządku. Wiem, że kochałaś Toma ale to kiedyś musiało nadejść.
-Ale on był niewinny! Dlaczego akurat mój chomik musiał zdechnąć?! Dlaczego nie kogoś innego?! âpłakałam w ramię najlepszej kuzynki na świecie. Zawsze umiała mnie pocieszyć.
-Popatrz, dam Ci moją bransoletkę jeśli nie będziesz już płakać, proszę.
-Ale Melody dostałaś ją od mamy.
-Tak wiem, ale chcę żeby była twoja. Skoro jeszcze należy do mnie chyba mam takie prawo, co? âpuściła mi oczko, po czym nałożyła mi bransoletkę na rękę.
-Kocham Cię..
Płakałam. Zmyłam makijaż i nałożyłam go ponownie. Nim się obejrzałam była 18:00, co sprawiało, że miałam jeszcze 2 godziny. Poszłam z powrotem do pokoju i włączyłam telewizor. Przełączyłam na vivę i trafiłam na życzenia od internautów. Zawsze oglądałam ten program śmiejąc się przy tym do rozpuku. Nie raz trafiłam na życzenia typu Tori kocham Cię najbardziej na świecie, mam nadzieję, że w nocy będzie tak samo wspaniale jak rano. xoxoxox’’ Program leciał przez 1,5 godziny, a jak zwykle zagapiłam się w telewizor i patrząc na zegarek uświadomiłam sobie, że mam tylko pół godziny aż przyjedzie Damien. Wbiegłam szybko do łazienki, uczesałam włosy i przełożyłam je na jedną stronę. Całość spięłam śliczną spineczką i wyszłam. Napisałam do Damiena, że jestem gotowa. Po minucie dostałam odpowiedź, że już jedzie. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądam nieźle, chociaż nie uważałam się za ładną. Kilka minut później usłyszałam dźwięk klaksonu. Zeszłam po schodach, zamknęłam drzwi frontowe i wsiadłam do Range Rovera Damiena. Przywitałam się z nim buziakiem w policzek i ruszyliśmy w stronę restauracji. W sumie nie wiedziałam do której z nich ma zamiar mnie zabrać, powiedział tylko, że droga będzie dosyć długa. Kilka minut jechaliśmy w ciszy, ale zaraz pogrążyliśmy się w głęboką rozmowę.
Justin’s POV:
19:30. Z niecierpliwością czekam aż Scooter dotrze by powiedzieć mi coś ważnego. Domyślam się co to może być, ale nie jestem do końca pewien. Maszerowałem wokół pokoju już kilka minut. W
końcu Chaz zwrócił mi uwagę.
końcu Chaz zwrócił mi uwagę.
-Yo bro, stój, bo się zaraz kurwa porzygam od tego twojego jebanego kręcenia.
-Sorry, jestem zniecierpliwiony.
-Audrey przychodzi na noc? poruszył brwiami i pokazał znak seksu na palcach.
-Nie kurwa. Przychodzi Scooter.
-Ah tak zapomniałem, że nasz dawny Justin jest teraz gwiazdką muzyki. to we mnie uderzyło. Miałem ochotę rzucić się na Chaza za to, że przypomina mi to co było kiedyś. Poprzysiągłem sobie, że nigdy nie wrócę do tamtego życia. Tamto życie przypomina mi o Jaxonie, mamie, ojcu i Jazzy.. Nienawidziłem tamtego życia, nienawidziłem siebie, więc byłem bardzo zadowolony, że nikt aż do tej chwili mi o nim kurwa nie przypominał.
-Nie jestem dawnym pierdolonym Justinem! âwrzasnąłem.
-Tak, zapomniałem o twojej rodzinie. âwybuchłem. Złapałem Chaza za koszulę i rzuciłem nim o ścianę.
-Dobrze kurwa wiesz co czułem kiedy straciłem rodzinę, więc miej trochę kurwa szacunku i mi o tym nie przypominaj, bo dobrze wiesz, że stary Justin był niebezpieczny i wiele razy ocalił ci pierdoloną dupę. Gdyby nie stary Justin gniłbyś gdzieś na cmentarzu. Wiesz także, że stary Justin mógłby ci teraz bez problemu przyjebać więc stul czasem pysk. âpuściłem go. Był przestraszony. âWypierdalaj mi z oczu. Teraz. poprawił koszulę i odszedł burcząc coś pod nosem. Przechwyciłem tylko â’skurwiel.’’
-Co ty kurwa powiedziałeś?
-Nic..
-Mam taką nadzieję, a teraz wypierdalaj zanim przyjdzie Scooter.
20:00. Usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem je, a za nimi stał nie kto inny niż Scooter Braun we własnej osobie.
-Dzień dobry Justin, mogę wejść?
-Tak, jasne. Tam. âpokazałem palcem na kanapę w salonie, na co on podziękował mi i skierował się w jej kierunku. Usiadłem naprzeciwko niego i słuchałem tego co ma mi do powiedzenia.
-Wytwórnia Island Records jest zachwycona, że ma takiego zdolnego, młodego artystę w swoim składzie. Twoja prawidłowa praca zaczyna się jutro, o 12:45 masz stawić się w studiu. Jutro środa, więc masz szkołę. Dla ciebie zrobiliśmy wyjątek i masz dzień wolny. Ale pamiętaj, na razie tylko w środę. Mamy nadzieję, że nie zaczniesz zachowywać się jak gówniarz, powodować skandalu za skandalem, rozumiesz? przytaknąłem i słuchałem dalej. Mamy dla ciebie gotowy kawałek, więc z tym tez nie ma problemu. Wszyscy myślimy, że będziesz wielkim hitem z mnóstwem fanów. Masz świetny głos, więc kolejny problem z głowy. Będziesz następnym królem popu. uśmiechnąłem się i podziękowałem. Scooter opowiadał mi jeszcze jak będzie wyglądać moja praca, a ja słuchałem z zaciekawieniem.
Audrey’s POV:
Wracamy z kolacji. Damien wybrał restaurację daleko od miasta. Pewnie dlatego jedzenie w niej było takie pyszne. Nigdy wcześniej nie widziałam nawet szyldu tej restauracji. Wszystko było okej, jedynym problemem był most przez który przejeżdżaliśmy. Nienawidzę mostów, przez to co stało się kiedyś z moją mamą. Wspomnienia drugi raz powróciły do mojej głowy.
-Audrey jestem w drodze na twoje przedstawienie. Jadę właśnie przez most, zaraz będę. âBang. Przez telefon usłyszałam, że mama straciła panowanie nad kierownicą. Samochód kręcił się i wjechał w ciężarówkę, powodując ciemność przed oczami mojej mamy. Mimo, że miałam wtedy dopiero 12 lat, wszystko sobie wyobraziłam. Jakiś miły pan zadzwonił po pogotowie. Zabrali mamę do szpitala. Niestety przedstawienie nie wyszło, ponieważ wybiegłam z Sali i pobiegłam prosto do szpitala...
Wiem, że nie powinnam się martwić, ale boję się. Boję się tego, że Damien straci panowanie nad kierownicą i również uderzymy w jakąś ciężarówkę.
-Wyluzuj Audrey. Zdjął ręce z kierownicy i pogłaskał moje. Krzyknęłam. Damien nie trzymał kierownicy, a auto straciło panowanie. Zjechaliśmy w dół, prosto do rzeki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam. Wiem że nie było długo już rozdziału ale miałam laptopa w naprawie ponad 3 tyg i nie miałam jak dodać. Przepraszam za jakie kolwiek błędy nie sprawdzałam tylko dodaje. Mam nadzieję że przez ten długi okres będziecie dalej czytać.
Wspaniałe ;) Czekam na kolejne, mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać, bo każda następna część jest lepsza i strasznie dłuży mi się czekanie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka