-C..Co? Mówisz serio?
-Jasne, dlaczego miałbym kłamać?
-Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Nigdy bym się tego nie spodziewał. –Zwróciłem głowę w stronę Audrey. Pokazywała mi kciuk w górę.
-Więc zgadzasz się? –Scooter wstał z krzesła.
-Jasne.
-Tak więc witamy w Island Records Justin. –Scooter podał mi dłoń.
-Dziękuję. –uśmiechnąłem się.
- Zadzwonię do Ciebie niedługo. Podaj mi swój numer. –Podałem mu numer po czym Scooter już nic nie powiedział. Wyszedł zostawiając mnie samego z Audrey. Oczy świeciły się jej w podnieceniu. Nic nie mówiąc podbiegła do mnie przytulając mnie. Odwzajemniłem uścisk całując ją lekko w czoło. Następnie objąłem ją w talii i wyszliśmy z szatni. Wokół nas zebrała się grupa dziewczyn z kartkami w rękach. Już mieliśmy się przeciskać gdy jedna dziewczyna spytała:
-Dasz nam autograf? –Woah, co? –Widziałyśmy twój filmik i bardzo ładnie śpiewasz. To jak? –dziwkarsko się uśmiechnęła.
-Jasne. –odparłem także się uśmiechając. Spojrzałem na Audrey, była przeszywana wzrokiem przez dziewczyny które stały wokół nas. Czuła się niezręcznie. Puściłem ją. Wziąłem długopis od jednej z dziewczyn i podpisałem im kartki. Pożegnałem się, ponownie złapałem Audrey w talii i skierowaliśmy się w stronę klasy.
~~*~~
Koniec szkoły na dziś. Nareszcie. Przez wszystkie lekcje ktoś na mnie patrzył. Czułem się co najmniej dziwnie. Jestem Justin Bieber zwykły nastolatek którego kiedyś nikt nie chciał znać. Razem z Audrey wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę jako wynagrodzenie ze te wszystkie spojrzenia które dzisiaj otrzymała przeze mnie. Moja niespodzianka miała wyglądać tak: Odwiozę ją do domu, a następnie zrobię coś czego nigdy by się nie spodziewała. Audrey siedziała oparta o szybę patrząc w dal za nią. Dojechaliśmy pod jej dom. Audrey wysiadła.
-Ty nie idziesz? –pytała zdziwiona.
-Umm.. Muszę jeszcze coś zrobić ale zobaczymy się później. Okej? –puściłem jej oczko. Zaśmiała się.
-Cokolwiek. –Zamknęła drzwi i weszła do domu. Odjechałem z podjazdu.
Audrey’s POV:
Weszłam do domu. Udałam się do kuchni. Z szafki wyciągnęłam paczkę Oreo. Czy jestem od nich uzależniona? Ooo tak! Bardzo! To najlepsze ciastka jakie kiedykolwiek ktoś wymyślił. Kończąc moje rozmyślania podeszłam do schodów i wchodząc nimi na górę uderzyłam się w nogę.
-Kurwa! –krzyknęłam w myślach. Weszłam na górę i ruszyłam korytarzem w stronę mojego pokoju. Ból w nodze ustawał. Dobrze. Rzuciłam ciastka na poduszkę i podeszłam do biurka by wziąć laptopa. Zgarnęłam go z biurka i usiadłam na łóżku opierając się o poduszki. Otworzyłam go, a następnie otwierałam po kolei każdą stronę. Wchodząc na Twittera zauważyłam posta Justina. Brzmiał tak:
‘’Przygotuj się na niespodziankę Shawty. #21 #godzina #wszystko #co #najlepsze #kocham #Cię’’ Widząc to uśmiechnęłam się do monitora, wstrzymując oddech. A więc pan Bieber ma dla mnie niespodziankę? Nieźle. Szybkim ruchem zamknęłam laptopa i rzuciłam go na poduszkę obok. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 13:45. Postanowiłam wybrać się na spacer po okolicy. Wyszłam z domu wcześniej zamykając drzwi. Ruszyłam w stronę parku. Chodziłam tam zawsze z Melody przed jej śmiercią. Wspomnienia właśnie do mnie wracały.
-Melody przejdźmy się po okolicy.
-Okej jak chcesz.
Szłyśmy kilka minut aż doszłyśmy do niebezpiecznej części miasta. Wtedy zza rogu wyłonił się pijany frajer z butelką w ręce.
-Co wy tu robicie?! Takie dziewczynki nie powinny tu chodzić, to niebezpieczne.
-Umm.. Już sobie idziemy! –krzyknęłam i zaczęłam odchodzić. Gdy zauważyłam, że Melody nie idzie za mną stanęłam. Rozejrzałam się i już wiedziałam co będzie. Dziewczyna stała jak wryta gdy lufa pistoletu tego dziada była wycelowana w jej głowę. Nie wierzyłam. Byłam bardzo młoda gdy zobaczyłam swoje pierwsze morderstwo. Melody nie żyła. To koniec.
Niespodziewanie wpadłam na kogoś w kapturem naciągniętym na głowę. Przeprosiłam.
-Przepraszam.
-Nie ma za co. –mruknął i odszedł. Stanęłam jak wryta. Dziwny typ. Dłużej się nie zastanawiając odeszłam. Postanowiłam zrobić niewielkie zakupy więc wybrałam się do supermarketu. Kilka minut później stałam już w sklepie z koszykiem w ręku. Chodziłam każdą alejką po kolei. Doszłam do tej na którą czekałam. Słodycze! Jestem dosyć niska więc gdy sięgałam po Oreo stając na palcach, potknęłam się i przewróciłam półkę. Przeklęłam w duchu i zaczęłam zbierać rozsypane po podłodze paczki ciasteczek. Niespodziewanie podszedł do mnie jakiś chłopak i pomógł mi zbierać. Był szatynem z brązowymi oczami. Jak Justin. Gdy wstał czubkiem głowy sięgałam mu do brody. Spojrzałam na niego z przymrużeniem oka. Skądś go znam. Na pewno. Podziękowałam i poszłam w dal alejki. Nagle stanęłam. Wiem kim był. Nie mogę uwierzyć. Wspomnienia powróciły do mnie ponownie tego wieczoru.
-Damien proszę!
-Nic z tego mała. –cmoknął ustami na znak, że nie zamierza oddać mi moich ciastek.
-Oddaj mi moje ciastka i nie mów do mnie mała! –zrobiłam groźną minę, przymrużyłam oczy i wyciągnęłam rękę.
-Dobra, tylko nie gryź. –podał mi ciasteczka i podniósł ręce w geście obronnym. Następnie słodko się uśmiechnęłam i otworzyłam ciastka. Wtedy przypomniał mi się dzień śmierci Melody. Łzy napłynęły mi do oczu. Ten podszedł do mnie, przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Przytuliłam się do jego torsu i mocząc mu koszulkę łzami podziękowałam za wszystko.
Widziałam, że chłopak odchodzi więc rzuciłam koszyk na podłogę i pobiegłam do niego skacząc mu na szyję.
-Damien! Damien to ty! –łzy spływały mi po policzkach. To był mój pierwszy, prawdziwy przyjaciel. Kochałam go jak brata. On stał zdezorientowany i odepchnął mnie lekko od siebie. –Co ty.. Damien? Nie poznajesz mnie?
-No sorry ale jakoś cię nie kojarzę. –tym razem łzy zaczęły skapywać mi na podłogę.
-Ale Damien.. Damien to ja.. Nie poznajesz? –z jego wyrazu twarzy wyczytałam, że nie. Postanowiłam odpuścić. –Nieważne, pomyśl, że tej sytuacji nie było. –machnęłam ręką i wróciłam do koszyka.
-Audrey poczekaj, żartowałem! –krzyknął za mną. Że co..? –Oczywiście, że Cię pamiętam. Chodź do mnie. -Otworzył ramiona, a ja momentalnie w nie wbiegłam.
-Damien tak się cieszę! –płakałam mu w ramię.
-Ja też.. Tyle lat Audrey.. Powiedz co słychać?
-Wszystko bardzo dobrze. –wzięłam z ziemi koszyk i udaliśmy się do kasy. Wyłożyłam wszystkie zakupy na ladę i odłożyłam koszyk na bok. –Opowiadaj wszystko co ciekawe. Do jakiej szkoły chodzisz?
-Oh.. Widzisz, nie chodzę do szkoły. Kiedy się pożegnaliśmy popadłem w lekką depresję i rzuciłem to. –skamieniałam. –Ale znalazłem dobrze płatną pracę co mi wszystko rekompensuje.
-Oh, naprawdę? Jaką?
-Umm.. Nieważne. –uśmiechnął się. Próbował zmienić temat rzucając takie słowa: -Ja zapłacę. Pozwolisz?
-Nie powinieneś ale dziękuję. –uśmiechnęłam się i wyciągnęłam portfel z torebki. Wyjęłam potrzebną sumę pieniędzy, zapłaciłam i wyszliśmy. Spojrzałam na zegarek w Iphonie i ku mojemu zdziwieniu było bardzo późno. Zegar wskazywał 18:45.
-Odwieźć cię do domu? –spytał gdy weszliśmy na parking marketu.
-Jasne, chętnie. Dziękuję Damien. –uśmiechając się, wziął torby z moich rąk i wrzucił do bagażnika swojego Rang Rovera. Następnie wpuścił mnie na siedzenie pasażera i wyruszył w stronę ulicy. Kierowałam go gdzie ma jechać, ponieważ po tym incydencie z Melody kilkakrotnie się przeprowadzałam. Kiedy dojechaliśmy podziękowałam za wszystko i wyciągając torby z bagażnika usłyszałam słowa:
-Daj mi swój numer.
-Oh, jasne. –wyciągnęłam malutką kartkę oraz długopis z torebki i zapisałam tam swój numer.
-Dzięki mała. –powiedział i puścił mi oczko. ‘’Mała’’ To słowo które mówił najczęściej. Nie zmienił się. Zamknęłam bagażnik i weszłam do domu. Zamknęłam drzwi i rzuciłam torby w kuchni. Następnie rozpakowałam każdą po kolei i podeszłam do schodów wchodząc nimi na górę. Momentalnie włączyłam laptopa i weszłam na Twittera. Szybko sprawdziłam swoją stronę po czym przeczytałam Twittera Justina. Zobaczyłam coś co lekko mnie zdziwiło. Był to Tweet od jakiegoś kolesia z twarzą gangstera.
‘’Bieber bawi się w śpiewanie? BadBoye tak nie robią. Frajer.’’ Okej, to dziwne? Ale, że badboy? Nic już nie rozumiem. Nieważne. Zamknęłam laptopa i nieoczekiwanie dostałam smsa. Tak jak myślałam, od Justina.
‘’Przygotuj się na niespodziankę Shawty. Będę o 8:00 wieczorem. Ubierz coś ładnego. xx” Niespodzianka? To dlatego Bieber nie ma czasu. Niespodzianka.. Byłam podekscytowana. Sprawdziłam godzinę. 19:40. Pobiegłam szybko do szafy i wybrałam ubrania na wieczór. Beżowa sukienka z wyciętym dekoltem oraz czarną wstążką, czarny sweterek oraz czarne baleriny. Wbiegłam do łazienki jak oparzona. Szybko zrobiłam ślicznego, wysokiego koka i poprawiłam makijaż. Popryskałam się perfumami od Giorgio Armaniego i wyszłam z łazienki. Patrząc na zegarek zauważyłam, że była już 8:00. Justin powinien ty zaraz być. I właśnie w tej chwili usłyszałam dźwięk klaksonu. Zeszłam po schodach na dół, wyszłam, zamknęłam drzwi i podeszłam do auta Justina. Wsiadłam i pocałowałam go na powitanie.
-Mmm.. Miłe powitanie. –poruszył zabawnie brwiami.
-Drobiazg. –uśmiechnęłam się i poprawiłam sukienkę.
-Seksownie wyglądasz. –puścił mi oczko. Zaczerwieniłam się, jednak odpowiedziałam:
-Dziękuję ty również. A tak w ogóle gdzie jedziemy?
-A tak właśnie. Odwróć się. –wykonałam polecenie a Justin nałożył mi na oczy materiał żebym nic nie widziała. –To niespodzianka. Spodoba ci się. Na pewno nic nie widzisz?
-Tak nic nie widzę. –uśmiechnęłam się i zaczęłam wiercić się na fotelu.
-Whoa spokojnie, bo zrobisz dziurę Shawty. –zaśmiał się, a ja zrobiłam się czerwona. Postanowiłam zmienić temat.
-Długo będziemy tam jechać?
-Już prawie jesteśmy na miejscu. Właściwie to już tutaj. –Justin zgasił samochód i pomógł mi wysiąść. Prowadził mnie pod górkę. Kiedy w końcu stanął zdjęłam z oczu materiał. To co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach.
To piknik, na naszej górze. Na środku stał mały stół z koszykiem jedzenia a wokół niego rozsypane były róże. W dodatku na stole stało już drogie wino oraz 2 kieliszki.
-Podoba ci się?
-Jest niesamowite. –wypuściłam oddech. Nawet nie wiedziałam, że go wstrzymuję. Aż do tej chwili. –Przeszedłeś samego siebie.
-To nie wszystko. –uśmiechnął się i poszedł po coś co najwyraźniej leżało za stołem. To.. to gitara. –Usiądź. –wskazał palcem na ławkę. Wykonałam polecenie. Wtedy Justin zaczął śpiewać:
‘’ As long as you love me [x3]
We're under pressure,
Seven billion people in the world trying to fit in
Keep it together,
Smile on your face even though your heart is frowning
But hey now, you know, girl,
We both know it's a cruel world
But I will take my chances
As long as you love me
We could be starving, we could be homeless, we could be broke
As long as you love me
I'll be your platinum, I'll be your silver, I'll be your gold
As long as you love, love, love, love me
As long as you love, love, love, love me
I'll be your soldier,
Fighting every second of the day for your dreams, girl
I'll be your whole world
You can be my Destiny's Child on the scene girl
So don't stress, don't cry, we don't need no wings to fly
Just take my hand
As long as you love me
We could be starving, we could be homeless, we could be broke
As long as you love me
I'll be your platinum, I'll be your silver, I'll be your gold
As long as you love, love, love, love me
As long as you love, love, love, love me’’
Zamarłam. Ta piosenka była.. nie do opisania.
-Justin to jest.. niesamowite, wspaniałe. Sam to napisałeś?
-Umm.. Tak, napisałem to z myślą o tobie. –Justin odłożył gitarę, a ja szybko wbiegłam w jego ramiona. –To najlepsza randka na świecie!
-Cieszę się, że ci się podoba. A teraz może zjedzmy? –zaproponował. Pokiwałam głową i skierowaliśmy się do stołu.
-Dzisiaj kiedy poszłam na zakupy spotkałam starego przyjaciela. Odwiózł mnie do domu i..
-Odwiózł Cię do domu? –Justin zapytał zszokowany.
-Tak, spytał czy chcę a ja się zgodziłam. To chyba nie problem, co?
-Nie.. –widziałam jak delikatnie zaciska pięści. –Opowiadaj dalej.
-No więc byłam smutna, bo na początku myślałam, że mnie nie poznał, więc się rozpłakałam, a wtedy on przyznał, że żartował i przytuliłam się do niego.
-Wiesz co, chyba nie mam ochoty na piknik..
-Co? Dlaczego?
-Nie podoba mi się, że przytulasz nieznajomych.
-On nie jest nieznajomym.
-Dobra wiesz co?! Zapomnij. Zapomnij o mnie, o nas. Poleć do twojego ‘’przyjaciela’’. Na pewno Cię przyjmie. –Justin wybuchnął a ja zamarłam. Moje serce właśnie złamało się na pół.
-Ale Justin.. –płakałam. Justin odszedł zostawiając mnie samą sobie. –Zostawisz mnie tutaj?!
-Zadzwoń do przyjaciela. Przyjedzie po ciebie. –po tym zdaniu zniknął. Byłam załamana. Nawet nie zdążyliśmy się napić. Nic.. Usiadłam pod drzewem i patrzyłam jak samochód Justina odjeżdża. Skurwiel. Muszę wracać do domu pieszo.. Super, kocham Cię Justin.. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i poszłam w stronę domu. Mam nadzieję, że te pieprzone świnie zrobią sobie wolne od porywania Audrey. Kilka minut później byłam w domu. W złości rzuciłam butami o ścianę i pobiegłam do pokoju. Gdy zdążyłam zalać już poduszkę łzami nieoczekiwanie dostałam smsa. Miałam nadzieję, że będzie od Justina. Przeliczyłam się -To Damien. Treść smsa brzmiała:
Od: Damien
‘’Cześć Audrey. Chciałabyś gdzieś wyskoczyć? Nie przyjmuję odmowy. ;)‘’
Szczerze nie miałam ochoty na spotkania, zwłaszcza po akcji z Justinem. Nie chciałam być wredna więc przyjęłam zaproszenie.
Do: Damien
‘’Jasne, kiedy i gdzie? :)’’
Momentalnie dostałam odpowiedź.
Od: Damien
‘’Wpadnę po Ciebie jutro o 8:00. Zabiorę Cię do restauracji, co ty na to?’’
Restauracja? Dobry początek.
Do: Damien
‘’Jasne, czekam. Ale czekaj.. To nie randka?”
Od: Damien:
,,Nic, w tym rodzaju, to po prostu przyjacielski gest. Czekam, na razie.’’
Postanowiłam nie odpisywać. Gdy moja ręką sięgała już wysokości biurka, tak by odłożyć telefon, on ponownie zawibrował. Kurwa czy oni kiedyś dadzą mi spokój?!
Od: Nieznany
‘’Pójście do restauracji? Dobra myśl. Poczekam jeszcze chwilę na dobry moment a wtedy.. ahh.. Sama zobaczysz. Do zobaczenia. xx’’
Momentalnie wybrałam numer do Justina. Jeden sygnał, drugi, trzeci.. Nie odbiera. Super. Zrobiło mi się niedobrze. Pobiegłam szybko do łazienki i zawartość mojego żołądka poleciała razem z wodą. Popatrzyłam na siebie w lustrze. Wyglądałam jak wrak człowieka. Chwilę później wyszłam z łazienki i coś przykuło moją uwagę. Krzyknęłam.
*************************************************************************************************************************************************************************************
Spodziewaliście się takiego zakończenia ? Co bd z Justinem i Audrey ? Już nie moge się doczekać nn a wy ?
Kocham to opowiadanie ;) Już styczeń, a ja nie mogę się doczekać następnej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka ode mnie ~zniecierpliwiona :P
Kiedy następne? To jest cudowne, a wy karzecie mi tyle czekać :P Dajcie 15 rozdział... proszęęęęęę ;)
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne. Pisz szybciej <33
OdpowiedzUsuń