Yo Audrey! –krzyknął w moją stronę –Mieliśmy się spotkać obok opuszczonej szatni. Pamiętasz? –Cholera. Zapomniałam o tym. –Czekałem na ciebie.
-Przepraszam ,zupełnie o tym zapomniałam. –odkrzyknęłam do niego. –Wyleciało mi to z głowy!
-Nic nie szkodzi. –wyszedł ze swojego samochodu. –Mogę wejść? –pokazał palcem na rynnę.
-Jasne ,ale wejdź drzwiami. –zaśmiałam się. –chyba ,że wolisz rynną.
-Czekaj na mnie pod drzwiami ,zaraz będę! –krzyknął do mnie jednocześnie się śmiejąc. W jego śmiechu było coś niesamowitego. Zbiegłam na dół i usłyszałam dzwonek do drzwi. Od razu go wpuściłam.
-Wejdź. –wpuściłam go i pokazałam palcem na pokój. –Chodź za mną na górę ,muszę się przebrać.
-Jasne. –uśmiechnął się do mnie ,tym razem nie łobuzersko. Uff. Widziałam jak wbiegał po mnie na schodach.
-Tutaj jest mój pokój. Usiądź na łóżku i poczekaj na mnie. –wzięłam z komody białą bluzkę na ramiączkach ,szare dresy ze ściągaczami ,białe skarpetki i szarą spinkę do włosów. –Zaraz wracam –powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Widziałam zachwyt w jego oczach i dam sobie uciąć rękę ,że gapi się teraz na mój tyłek.
Weszłam do łazienki i usiadłam przy toaletce. Zmyłam makijaż zostawiając tylko tusz do rzęs. Ubrałam się w wybrane wcześniej ciuchy. Stałam teraz w samych majtkach. Niechcący upuściłam spinkę i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Justin?! Co ty robisz? –krzyknęłam na niego po czym się zaśmiałam. –Jestem w samych majtkach!
-Widzę. I wyglądasz sexy. –puścił mi oczko. Zauważyłam poduszkę na toaletce i rzuciłam nią w niego. Złapał ją i odrzucił do tyłu. Wyglądał jakby chciał mnie zjeść ,czy coś. Powoli do mnie podchodził. Zaczęłam się bać. Wreszcie stał przy mnie. Złapał mnie za biodra ,lekko kopnął drzwi łazienki i rzucił mnie na łóżko. Dalej byłam w samych majtkach i koszulce. Był nade mną. Podpierał się rękami za moją głową.
-I co teraz? –mruknął –Wiesz co się teraz z tobą stanie? –podniósł ręce tak jakby chciał mnie połaskotać. Miałam bardzo silne łaskotki.
-Nie! Tylko nie to! –krzyczałam na przemian ze śmiechem –Proszę!
-Twoje proszę nie wystarczy. –w tym momencie zaczął mnie łaskotać a ja straciłam panowanie nad sobą. –I co teraz zrobisz? –śmiał się ze mnie. Siedział na mnie okrakiem. Ups..
-J..Ju..Justin ! –śmiałam się tak mocno ,że ledwo dyszałam. –Prze..Przestań ! Proszę!
Justin zszedł ze mnie i usiadł obok mnie. Było nam ze sobą tak dobrze w tej chwili. Prawie zapomniałam o tym tyłku. Justin zaczął się do mnie przybliżać ,robiłam to samo. Czułam na moich ustach jego oddech. W tej chwili mieliśmy się pocałować ,ale usłyszałam na dole dźwięk rozbijanego samochodu. Szybko wyskoczyłam z łóżka i podbiegłam do okna. Zauważyłam nieznany mi dotąd samochód. Był marki Lamborghini Gallardo. Kto to mógł być? Na pewno nie moja matka.
Poczekaj tu. –nakazałam Justinowi i pokazałam mu palcem na łóżko. Chyba przypadło mu do gustu ,ponieważ od razu oparł głowę na zagłówku i zarzucił nogi na łóżko. –I nie ruszaj się stąd.
Zbiegłam na dół i usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam..Emily. Czy to był jej samochód? Przecież ona nie ma prawa jazdy.
-Heej! –krzyknęła do mnie. Ubrała się jak dziwka. Miała wysokie, czarne szpilki i czerwoną miniówkę podkreślającą biodra. –Co u ciebie?
-E..Emily? –odparłam zdziwiona jej ubiorem i w ogóle nią. –Co ty tu robisz?
-Przyjechałam do ciebie pochwalić się moim nowym prawem jazdy! –podkreśliła słowa takie jak : przyjechałam i prawem jazdy. –Mogę wejść? Muszę ci o czymś powiedzieć.
-Jasne wejdź. –zbytnio nie chciałam jej teraz w moim domu zwłaszcza dlatego ,że w moim pokoju był dupek Justin Bieber. –Rozgość się.
-Dzięki. –rozejrzała się po pokoju jakby czegoś szukała. –Pójdę już do twojego pokoju. Poczekam tam na ciebie.
Minęła minuta zanim zorientowałam się co powiedziała.
-Nie! –nie zdążyłam ,Emily była już w moim pokoju. Stała ze szczęką tak jakby zaraz miała jej wypaść.
-Uh. Co on tu robi? –Justin poderwał się z łóżka gdy tylko ją zobaczył. Chyba mu się spodobała ,bo przeleciał ją wzrokiem od głowy aż do stóp. –Nie mówiłaś mi ,że jesteście razem.
-Bo nie jesteśmy! –odkrzyknęłam –I nigdy nie będziemy!
-To co on tu robi? –powiedziała do mnie i wskazała na niego palcem. –Jest tutaj od tak sobie?
-On właśnie wychodzi! –krzyknęłam i wypchnęłam go za drzwi.
Mrugnął do mnie oczkiem i pokazał znak telefonu przy uchu. Miało to znaczyć ,że zadzwoni. Nie powiem ,że byłabym zła gdyby zadzwonił. Uh! Audrey! Ogarnij się dziewczyno! Nienawidzisz go! Mentalnie trzasnęłam się w twarz. Zamknęłam drzwi i spojrzałam na Emily która już siedziała na łóżku.
-No to opowiadaj. –usiadłam obok niej i nakazałam jej mówić o co chodzi.
-Widzisz ten strój? –pokazała na siebie. Ciężko było nie zauważyć.
-Yeah? –skinęłam głową na tak. –No i co z nim?
-Mój instruktor nie chciał mnie przepuścić już dwa razy więc ubrałam się i zrobiłam mu loda. –odparła jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.
-Co?! –gdybym teraz coś piła prawdopodobnie Emily byłaby w nim cała. –Co zrobiłaś?!
-Zrobiłam mu loda. No co?
-Zamieniasz się w dziwkę Emily. –odparłam –Przykro mi to mówić ale taka prawda.
Wcale nie. –odpowiedziała mi –Chciałam ten samochód już tak dawno i musiałam dostać prawo jazdy!
-Yeah. Ale nie robienie.. yhm.. –nie dokończyłam ,byłam zbyt obrzydzona tym całym wydarzeniem. –Wiesz o co chodzi.
-Taa. Ale teraz muszę iść. –odparła –Paa. –posłała mi buziaczka i wyszła. Swoim zachowaniem mnie zdziwiła i to bardzo.
Usłyszałam odgłos zamykanych drzwi. Chciałam już zamknąć także drzwi od mojego pokoju ale czyjaś ręka mnie zatrzymała.
Boo! –ktoś krzyknął za drzwiami.
Lekko pisnęłam. No co? Byłam wystraszona.
-Ktoś tu się boi? –Justin zaśmiał się lekko. Co on tu jeszcze robi?
-Co ty tu robisz? –pytałam zdezorientowana. –Nie powinieneś być już w domu?
-Nie mamo. –zachichotał –Wolę posiedzieć u ciebie.
-Ughh! –tupnęłam nogą. –Jak chcesz to siedź. Popatrzyłam na zegar który wskazywał godzinę 19:45. Podeszłam do komody i wzięłam moją piżamę. Fioletowe bokserki ,krótkie spodenki ,topik i białą bluzkę na ramiączkach. Zgarnęłam również skarpetki z szuflady oraz spinkę i odwróciłam się w stronę Justina.
-Jeśli chcesz to siedź tu a ja idę się myc. Zamknę się więc nie masz na co liczyć. Wzięłam ze sobą telefon i weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi. Położyłam wszystkie swoje rzeczy tam gdzie miały miejsce i nagle mój telefon zawibrował. To mama.
-Słucham mamusiu? –powiedziałam słodkim głosem.
-Dzisiaj zostaję na noc w pracy. Wrócę jutro o 16:00. Baw się dobrze. Kocham cię ,paa.
-Też cię kocham. –rozłączyłam się. –Na razie.
Odłożyłam telefon i rozebrałam się. Weszłam pod prysznic i zaczęłam Mydlić swoje ciało. Gdy umyłam już całe moje ciało ,zaczęłam myc sobie głowę. Wyszłam z pod prysznica i ubrałam piżamę. Zmyłam makijaż i usiadłam przy mojej toaletce. Uczesałam włosy i upięłam go w niechlujnego koka. Złapałam mój telefon i wyszłam z łazienki. Usiadłam na swoim łóżku na którym leżał Justin i przeglądał Twittera.
-Umm. Już wyszłaś. –oblizał usta –Wyglądasz umm seksownie. –powiedział.
-Tsa ,dzięki ale teraz chcę już iść spać. –odparłam mając nadzieję ,że wyjdzie.
-Poczekam aż zaśniesz. –powiedział do mnie.
-Co?! Dobra jeśli chcesz tu zostać to śpisz na tym łóżku! –pokazałam na rozkładane łóżko w kącie mojego pokoju.
-Serio mogę tu spac? –zapytał mnie ze zdziwioną miną. –Żartujesz?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że tak późno ale nie wiedziałam kiedy autorka mi prześle ponieważ ja nie mam już nie mam więcej zapisanego na komputerze.
wtorek, 16 lipca 2013
niedziela, 7 lipca 2013
Rozdział 5
-Justin co ci się stało?! –krzyknę ale tak żeby moja mama
mnie nie usłyszała. –Co to jest?!
-To nic. –zasłonił rękę swoją dłonią. To nie mogło być nic.
Było ogromne i nie dało się tego nie zauważyć! –Nie ma się czym martwic. –uśmiechnął
się krzywo. To go bolało. Czułam to.
-Justin to nie jest nic! –krzyknęłam. –Widzę! Chodź ,opatrzę
ci to.
-Nie. –mówił niepewnym głosem –Nie trzeba.
-Justin! –cały czas krzyczałam –Masz za mną pójść!
-Okej ,tylko nie gryź! –sprzeczał się ze mną.
Ten chłopak jest niemożliwy. Serio. Jest w nim coś
magicznego. Niby był skurwielem ale po jego oczach można było poznać ,że był
opiekuńczy. Chyba ,że się myliłam.
Wzięłam z łazienki apteczkę i wyjęłam z niej wodę
utlenioną. Położyłam rękę Justina na
umywalce i lekko polałam jego rękę . W ogóle się nie przejmował i wyglądał
jakby w ogóle nie czuł bólu.
-Wszystko okej? –mówiłam. Nie mogłam patrzeć na jego ranę .
–boli cię?
-Yeah ,wszystko okej. –odparł –Nic mnie nie boli.
-Okej. Skończyłam. –chciałam już owijać jego rękę bandażem
ale się ode mnie odsunął. –Co jest? Daj ,owinę ci bandażem.
-Nie. Nie chcę bandaża. –odchrząknął –Nie ma takiej
potrzeby. I tak zrobiłaś już wystarczająco dużo.
-Oh. Okej ,jak chcesz. –powiedziałam lekko zdenerwowana
–Twój wybór. A teraz wyjdź z łazienki.
Przerwała nam moja mama krzycząc.
-Audrey! Co ty do cholery jeszcze robisz o tej porze na
nogach?! Jest 23:40 !
O kurwa. Wygoniłam Justina a on szybko zbiegł z balkonu i
odjechał swoim Ferrari.
-Uhm.. Mamo.. Przepraszam ,nie martw się! –odkrzyknęłam
mojej kochanej mamusi. Taa ,bardzo kochanej. Nie odpowiedziała mi. Szybko
zgarnęłam piżamę z komody ,weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic.
Zmyłam makijaż ,obejrzałam się w lustrze i już byłam gotowa żeby iść spać kiedy
mój telefon zawibrował.
Od: Nieznany
,,Idź spać. Musisz być wypoczęta na jutro. xx ‘’
Co to kurwa ma być?! To jakiś żart?! Kto wysyła do mnie
sms’y i skąd wie ,że jeszcze nie spię?! Postanowiłam odpisać.
Do: Nieznany
,,Kim jesteś ? I co będzie jutro ?! ‘’
Po niecałej minucie dostałam odpowiedź.
Od: Nieznany
,,Nie denerwuj się i naprawdę idź już spać. Dobranoc. xx ‘’
Nie odpisałam. Byłam zbyt zdenerwowana. Przypomniałam sobie
moją rozmowę z Justinem i to jak zapytał mnie czy sms doszedł. Czy to on?
Dlaczego mnie śledził ,i dlaczego miałabym wyspać się na jutro? Czego on ode
mnie chce? Te wszystkie pytania krążyły w mojej głowie ale na żadne nie znałam
odpowiedzi. Byłam zbyt zmęczona bo o tym Myślec wiec postanowiłam pójść spać.
Na zegarku była godzina 00:58 . Nie do wiary, że ten czas tak szybko leci.
Ułożyłam się wygodnie na łóżku i już po kilku minutach zasnęłam.
~~*~~
Obudziłam się o 7:10 za sprawą mojego budzika. Niechętnie
wstałam z łóżka i podeszłam do komody by wziąć ubrania. Postanowiłam ubrać
miętową bluzkę na ramiączkach ,różowo-fioletowe szorty ,miętowe Supry i moją
fioletową torebkę. Poszłam do łazienki i usiadłam przy toaletce. Włosy
uczesałam i upięłam w wysokiego koka. Pomalowałam oczy czarnym tuszem do rzęs i
Eye-linerem. Na usta nałożyłam błyszczyk ,a na ręce kilka bransoletek. Byłam
gotowa. Spojrzałam w lustro i wyglądałam całkiem dobrze. Wyszłam z łazienki
,pożegnałam się z mamą i na chodniku czekałam na Peyton. W pewnej chwili
dostałam sms’a ,od Peyton.
Od : Peyton
,,Przepraszam ale dzisiaj po ciebie nie przyjadę ,coś mi
wypadło i nie idę do szkoły. Przepraszam. xx ‘’
Momentalnie odpisałam. No co powiedzieć? Byłam trochę
zawiedziona ale mówi się trudno.
Do : Peyton
,,Nie ma sprawy. Nic się nie stało kochana. xx ‘’
Do szkoły miałam dobre dziesięć minut. Musiałam iść na
pieszo. Gdy tak szłam ,zobaczyłam w oddali dobrze znane mi już białe Ferrari
zwalniające przy mnie. Stanęłam na chodniku.
Podwieźć gdzieś? –zapytał Justin z uśmiechem na twarzy.
-Nie dzięki. –odparłam ze zmieszaną miną na twarzy. Z jednej
strony chciałam z nim pojechać ,bo byłam zbyt leniwa żeby iść na nogach a z
drugiej strony moja podświadomość krzyczała do mnie żebym z nim nie jechała.
Nagle coś wyrwało mnie z zamyśleń.
-Halo. Ziemia do Audrey. –słyszałam cichy chichot Justina.
–Wsiadasz czy nie? –Dalej się ze mnie śmiał. Coś dziwnego się ze mną stało
,ponieważ też zaczęłam się śmiać. Nie posłuchałam mojej podświadomości i
wsiadłam do samochodu Justina. Otworzyłam i drzwi i usiadłam na
najwygodniejszym fotelu w moim życiu. Jego samochód był niesamowity. Od zawsze
marzyłam żeby mieć Ferrari chociaż wiem ,że i tak nigdy na nie, nie zarobię. A
jeśli chodzi o kasę byłam ciekawa skąd on ma na to wszystko pieniądze. W ciągu
ostatnich kilku dni prawie ciągle myślałam. Mój mózg nie miał ani chwili
odpoczynku. W mojej podświadomości krążył tematy takie jak Justin.. Tak głównym
tematem był Justin. Nawet się nie zorientowałam a on już odpalił silnik.
Patrzyłam się prosto w jego miodowo-brązowe oczy i powoli się w nich
zatapiałam. Co ty gadasz?! Audrey ogarnij się! Dopiero co kilka dni temu złapał
mnie za tyłek. Ughh! Powoli zaczęłam siebie nienawidzić. Dlaczego myślałam
dobrze o kimś kto naruszał moją prywatność? Nim się obejrzałam byliśmy już na
parkingu szkoły. Cała podróż zleciała w milczeniu. Mój łokieć był oparty na
jego szybie. Prawie wypadłam z samochodu gdy drzwi z mojej strony się
otworzyły.
-Whoa. Tak bardzo podoba ci się w moim samochodzie ,że nie
chcesz z niego wysiąść? –uśmiechnął się łobuzersko. Chyba nigdy z tym nie
skończy. Ale w sumie zaczęłam się już do tego przyzwyczajać.
Ha-Ha! Bardzo śmieszne! –odparłam po czym usłyszałam chichot
Justina. –Można wiedzieć z czego się śmiejesz? –spytałam zmieszana jego
zachowaniem.
-Z ciebie. –znowu się zaśmiał. –Jesteś taka słodka gdy się
wkurzasz. –mrugnął do mnie oczkiem.
Justin’s POV :
Ha-Ha! Bardzo śmieszne! –usłyszałem głos Audrey. Była lekko
zdenerwowana. –Można wiedzieć z czego się śmiejesz? –zapytała mnie wyraźnie
zmieszana moim zachowaniem.
Z ciebie. –odparłem i znowu się zaśmiałem. –Jesteś taka
słodka gdy się wkurzasz. –mrugnąłem do niej. Wyraźnie zmieszało ją to jeszcze
bardziej. Lubiłem ją denerwować moim łobuzerskim uśmiechem.
Podałem jej rękę po czym ona chwyciła ją i powoli wysiadła z
auta. Przez ten czas mogłem podziwach jej całe ciało. Chciałbym ją mieć w łóżku
tu i teraz.
-Uu. Bieber! Nowa laska? Zaliczyłeś ją już? –usłyszałem
szydzenie ze mnie z mojej lewej strony. Nie odpowiedziałem na to ,ponieważ nie
chciałem nie robić nic tej osobie która to powiedziała. Wolałem zachować spokój
w towarzystwie Audrey. Nie chciałem aby dowiedziała się co robię. Szliśmy tak w
stronę drzwi frontowych szkoły i przez cały czas słyszałem szepty po różnych
stronach mojego ciała. Popatrzyłem na Audrey. Szła ze spuszczoną głową wyraźnie
zawstydzona zachowaniem wszystkich dookoła. Wreszcie weszliśmy do szkoły.
-To może ja już pójdę? –usłyszałem głos Audrey. –Proszę.
–mówiła tak jakby zaraz miała się rozpłakać.
Audrey’s POV:
To może ja już Pójdę? –powiedziałam ale nie spojrzałam na
Justina. Cały czas szłam ze spuszczoną głową zmieszana zachowaniem wszystkich
dookoła. –Proszę. –mówiłam tak jakbym miała się rozpłakać. Tak. Miałam na to
ochotę. Byłam niezadowolona z tego ,że wszyscy ludzie mówią o tym Czu Justin
już mnie zaliczył. Nie ,nie zaliczył i mam nadzieję ,że to się nigdy nie
stanie! Ubieram się normalnie więc nie wiem jak ludzie mogą porównywać mnie do
dziwki. Byli niemożliwi.
-Jasne. Jeśli chcesz. –odparł troskliwym głosem. –Widzimy
się później? –usłyszałam go. Widzimy się później?! Czy on na serio był
niepoważny? Nie słyszał tych wszystkich drwin w naszą stronę? Nie chcę być
uważana za dziwkę pokazując się z Bieberem. Nie chciałam być chamska więc
odpowiedziałam mu –Jasne. Spotkamy się po szkole obok opuszczonych szatni.
Okej?
-Jasne ,że tak. –uśmiechnął się łobuzersko. Znowu to zrobił.
Ughh! Nienawidzę go! ‘Audrey nie okłamuj samej siebie kochasz go!’ Moja
podświadomość krzyczała do mnie w kółko to samo zdanie ,a ja nie mogłam nic z
tym zrobić. Nie ,nie kocham go! Nie mogę. Nie mogę zakochać się w kimś kto miał
w łóżku już prawie wszystkie laski? Nie tylko ze szkoły ,ale obawiam się ,że z
całego miasta. Był kobieciarzem ale w jego oczach widać było opiekuńczość i
miłość. Co ja gadam?! Audrey ,nie zachowuj się jak pięciolatka i nie fantazjuj
o chłopaku którego nienawidzisz! Zanim się zorientowałam stałam już obok
szafki. Miałam w niej wielkie lustro w którym zawsze się przeglądałam. Wzięłam potrzebne
mi książki i dalej myśląc ruszyłam w stronę klasy. Byłam tak zamyślona ,że
nawet nie spostrzegłam ,że na kogoś wpadłam. O nie. Tylko tego brakowało.
-Uważaj jak chodzisz dziwko! –usłyszałam dobrze mi znany
głos Drake’a –Oh. To ty Audrey? Jednak nie jesteś dziwką.
-Zjeżdżaj mi z drogi kutasie! –krzyknęłam na niego z
zamiarem pójścia dalej ale on złapał mnie za bark i przyciągnął do siebie.
–Czego kurwa chcesz?! –wrzasnęłam.
-Oh. To chyba ty na mnie wpadłaś więc nie mów do mnie
,,kutasie” ! –ścisnął moje ramię tak mocno ,że aż pisnęłam. –A teraz zjeżdżaj!
–krzyknął mi prawie do ucha. Skurwiel. Wyrwałam się z jego uścisku i po cichu
powiedziałam ,,kutas” tak aby mnie nie usłyszał. Jak ja mogłam z nim kurwa
chodzić?! Co za typ! Weszłam do klasy i usiadłam na miejsce.
~~*~~
Hej mamo! –krzyknęłam ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi.
Wystraszyłam się ,ponieważ zawsze jak wracałam ze szkoły mama była w domu.
–Halo? Mamo!
Weszłam do kuchni i zobaczyłam kawałek papierka leżącego na
stole. Wzięłam go do ręki i zaczęłam czytać. „Wracam dzisiaj później ,ponieważ
coś mi wypadło. Baw się dobrze. Kocham cię” Wyrzuciłam papierek do kosza i
poszłam na górę się przebrać. Kiedy wbiegłam do swojego pokoju usłyszałam
dźwięk silnika. Czyżby moja mama przyjechała? Wybiegłam na balkon i zobaczyłam
bardzo dobrze znane mi Ferrari Justina.
-Yo Audrey! –krzyknął w moją stronę –Mieliśmy się spotkać
obok opuszczonej szatni. Pamiętasz? –Cholera. Zapomniałam o tym. –Czekałem na
ciebie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że nie dodawałam rozdziałów ale byłam u cioci a ona nie miała internetu. Następnego rozdziału możecie się spodziewać po 10 lipca bo dopiero wtedy przyjedzie autorka
Subskrybuj:
Posty (Atom)